14lut, 2022

Nowy numer Biuletynu PAES/PATE:  Łowca Cieni

W 2012 roku w domu aukcyjnym Christie’s w Nowym Jorku sprzedano komplet dzieła, Edwarda S. Curtisa, The North American Indian” (20 tomów wraz z towarzyszącymi i 20 teczkami fotografii) za blisko 3 miliony dolarów czyniąc to wydanie najdroższą książką fotograficzną na świecie.

Seven Native Navajo riders on horseback and dog traveling against a background of canyon cliffs., photograph by Edward Sheriff Curtis circa 1904. Reproduction Number: LC-USZC4-11256 (color film copy transparency)

Od tej niezwykłej fotografii trudno oderwać wzrok. Po lewej stronie potężna ściana skalna tonie w mroku . Masyw stopniowo wychodzi z cienia, jego grzbiet obniża się, a światło grając na kamiennej powierzchni uwypukla fantastyczne kształty skalne. Faktura powierzchni kamienia świadczy o wielowiekowym trwaniu na przekór żywiołom wiatru i wody, o upływie czasu nie na ludzką miarę. Nad grzbietem z prawej strony rozpościera się bezmierne niebo. U podnóża góry widać nieco ciemniejszy pas porośnięty skąpo trawą i niskimi krzewami, oderwanymi od skał kamieniami. Dolną część zdjęcia wypełnia jaśniejszy pas podłoża doliny. Na jego tle odbijają  się wyraźnie miniaturowe sylwetki siedmiu  jeźdźców, trzech z przodu, czterech z tyłu. Jadą nieśpiesznie, stępa, jeden za drugim. Plącze się między nimi pies. Kruchość i małość ludzi kontrastująca z ogromem otaczających ich ścian skalnych, z tą odwieczną, zastygłą potęgą jest wzruszająca. Ludzie nie są jednak w tym bezmiarze i bezczasie zagubieni. Wyraźnie czują się tu swobodnie i bezpiecznie. Są u siebie, wędrują po własnym, dobrze znanym kraju. Są w domu, są nieodłączną częścią tego niezwykłego pejzażu, w symbiozie ze skałami i ze zwierzętami, w odwiecznej wędrówce ku przeznaczeniu.

Zdjęcie urzeka grą świateł i cieni. Ogrom, bezkres, surowy pejzaż budzą tęsknotę za daleką podróżą. Rodzi się pragnienie doświadczenia bezmiaru przestrzeni. I uczucia zachwytu od którego zamierają słowa. Ale przede wszystkim pojawia się ciekawość. Kim byli ludzie tworzący maleńki orszak, tak całkowicie wtopiony w otaczający go świat? Kim był człowiek, który to niezwykłe zdjęcie zrobił? I kiedy? I dlaczego?

Pierwszy krok był bardzo łatwy. Zdjęcie jest podpisane i bardzo często reprodukowane. Wykonał je w 1904 roku fotograf z Seattle, Edward Sheriff Curtis, który z czasem uzyskał przydomek „Łowcy cieni”. Podpisał je „Canyon de Chelly, Navajos”. Canyon de Chelly (nazwa pochodzi od słowa „tseyi” z języka Nawahów, a wymawia się ją nieco z francuska „de Shey”) znajduje się w Arizonie, w samym sercu ziemi należącej do narodu Nawahów.

Fotografia została umieszczona w teczce towarzyszącej pierwszemu tomowi pracy „The North American Indian” wydanemu w 1907.

Zdjęcia Edwarda S. Curtisa, od lat 70tych często ilustrują książki na temat amerykańskich tubylców. Dobrym przykładem jest wydane w 1971 roku „Touch the earth: a self-portrait of Indian existance” z tekstami zebranymi przez T.C.McLuhana. Niektóre fotografie Curtisa są szeroko znane i powszechnie dostępne. Ale całość wydawnictwa wraz z etnograficznym tekstem widziało niewielu. Od samego początku przeznaczone tylko dla prenumeratorów było zbyt drogie, by mógł pozwolić sobie na nie zwykły śmiertelnik. Tylko bogate instytucje i bardzo zamożnych ludzi było stać na wykup subskrybcji.

Cały komplet publikacji to 20 oprawionych w skórę tomów. Każdy bogato ilustrowany fotografiami Curtisa (średnio 75 zdjęć w każdym tomie), z obszernym etnograficznym komentarzem tekstowym. Oprawione książki z fotografiami i tekstem miały średnio 250 numerowanych stron. W towarzyszącej każdemu tomowi teczce znajdowało się 36 dużego formatu zdjęć gotowych do oprawy. Curtis robił odbitki techniką heliograwiury albo fotograwiury, przenoszenia obrazu z negatywu na miedzianą płytę powleczoną światłoczułą emulsją. Wystawiono płytę na światło, a następnie wytrawiano kwasem. W miejscach, na które padło najjaśniejsze światło kwas zostawiał najpłytsze ślady. Potem z płyty odbijano odbitki na papierze. Była to metoda dająca piękne efekty, ale czasochłonna i kosztowna.

Zaplanowana pierwotnie na pięć lat seria rozciągnęła się na 23 lata. Pierwszy tom „The North American Indian” został opublikowany w 1907 roku, ostatni w 1930. W zamierzeniu 500 subskrypcji miało opłacić koszt wydawnictwa. W 1907 roku prenumerata wynosiła 3000 dolarów i z czasem wzrosła do 4200 dolarów. Koszt zniechęcał potencjalnych nabywców i nigdy nie znalazło się aż 500 chętnych. Wydrukowano mniej niż 300 kompletów. Po 1935 roku, kiedy operację wydawniczą przejęła bostońska firma Lauriat, zostało 14 niesprzedanych kompletów. Około 50 złożono z poprzednio wydrukowanych stron i zdjęć.[1]

W ciągu 23 lat Edward S. Curtis, pomysłodawca i wykonawca, autor, duch i motor napędowy tego niezwykłego przedsięwzięcia, wykonał ponad 40 tysięcy zdjęć u ponad setki plemion indiańskich, nagrał 10 tysięcy woskowych cylindrów fonografowych z indiańską muzyką i opowieściami w tubylczych językach, zanotował dziesiątki opowieści, opisał setki obyczajów. W 1914 roku wyreżyserował pierwszy, pionierski etno-fabularny film z fabułą opartą na micie indiańskim, z wyłącznie tubylczą obsadą zatytułowany „In the land of Head Hunters”. Zbierając fundusze na publikację Curtis wygłosił wiele wykładów, napisał cały szereg artykułów do ilustrowanych magazynów, organizował liczne wystawy i pokazy swoich zdjęć. Przemierzył wielokrotnie cały kraj.

Ciąg dalszy tutaj

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.